Starcraft 2 – Heart of the Swarm – recenzja.

StarCraft Universe

12 marca 2013 roku wszyscy miłośnicy uniwersum Starcrafta doczekali się w końcu premiery nowego produktu ze stajni Blizzard. 3 lata po ukazaniu się Starcrafta 2: Wings of Liberty możemy dalej kontynuować przygodę w tym futurystycznym świecie. Na pytania czy warto było czekać? Co nowego? Jaka grywalność? Postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.

Kampania dla jednego gracza Heart of the Swarm.

Zgodnie z zapowiedziami tryb opowieści i kampanii zawiera 27 misji i dotyczy głównie losów zergów i jest prezentowany z perspektyw Sary Kerrigan, byłej Królowej Ostrzy, której została przywrócona ludzka postać na zakończenie Starcrafta 2: Wings of Liberty. Jako, że moim celem jest przybliżenie samej gry, a nie zepsucie zabawy nie będę zagłębiał się w szczegóły fabuły, a ograniczę się do pozostałych aspektów. Całokształt intrygi, splotu akcji i wątków jest na bardzo dobrym poziomie. Zupełnie taki do jakiego przyzwyczaił nas Blizzard. Fabuła zaskakuje wieloma niespodziankami, które trudno było przewidzieć i za to duże plusy dla twórców modułu opowieści. Sporo nowych i starych postaci czyni wszelkie przerywniki fabularne, tej jednej z najbardziej popularnych gier online, bardzo interesującymi.



Uważni fanatycy i miłośnicy serii Starcrafta z pewnością jednak dostrzegą co najmniej kilka nieścisłości ze wcześniejszymi wydarzeniami co zaburza trochę niestety logikę ciągu przyczynowo-skutkowego stroytellingu. Gra komputerowa dla jednego gracza, wokół której był tak duży szum medialny, a do tego wydana przez jedną z najbardziej renomowanych firm, mogłaby we względzie logiki fabularnej wyglądać lepiej. Mimo tego, Heart of the Swarm niewątpliwie wciąga i osoby nie znające wcześniejszych części, a oczekujące połączenie RTS-a z dynamiczną i ciekawą osnową i wielowątkowym przebiegiem wydarzeń będą zadowolone. Wartym uwypuklenia jest fakt, że w trakcie kampanii mamy do dyspozycji wiele więcej różnorodnych zergowych jednostek niż te znane dotychczas z trybu multiplayer. Ciekawym rozwiązaniem , poza znaną już częściową dowolną kolejnością wykonywania misji, jest możliwość wykonywania tzw. Misji ewolucyjnych, gdzie decydujemy w którą stronę będzie ewoluował rój zergów. Jeśli chodzi o oprawę dźwiękową muzyka nie jest tak oszołamiająca jak w przypadku kampanii Terran, ponieważ jak to przystało na robale mamy raczej do czynienia tylko z nieartykułowanymi mlaskami. Gra zlokalizowana na język polski zasługuje na dobrą czwórkę z plusem rzeczowo oddając anglojęzyczny pierwowzór, zarówno pod kontem treści jak i intonacji i barwy głosu bohaterów. Jednak, żeby być najbliżej serca roju z pewnością lepiej jest zagrać w kampanię w oryginalnej wersji.

Starcraft 2 Heart of the Swarm

Heart of the Swarm – gra dla wielu graczy i Battle Net

Starcraft 2 OracleMoje uczucie w tej kwestii są bardzo ambiwalentne. Z jednej strony mamy system zdobywania doświadczenia znany z gier RPG, który zupełnie do gier typu RTS, moim zdaniem, nie pasuje i jest wprowadzony na siłę. Ponadto poza drobnym liftingiem estetycznym do gry zostało wprowadzonych tylko łącznie 7 nowych jednostek (2 dla Zergów, 2 dla Terran i 3 dla Protossów), 0 nowych budowli i delikatne zmiany cech i umiejętności niektórych starych jednostek co jak na okres oczekiwania w połączeniu ze starym engine`m gry nie jest stanem powalającym.

Te elementy mogłyby świadczyć, że jeśli chodzi o gry online i strategię dodatek do Starcrafta nie daje za wiele nowego. Warto jednak pamiętać, że z drugiej strony na testowanie wersji Beta Blizzard poświęcił 6 miesięcy intensywnej pracy rzeszy Pro-Gamerów z całego świata i programistów. Wiele zaprojektowanych i planowanych jednostek zostało wycofanych z racji prac nad zagwarantowaniu odpowiedniego balansu rozrywki i zmagań pomiędzy poszczególnymi rasami. I tutaj należy się na pewno duże uznanie, za pół roku pracy nad tym, aby Heart of the Swarm w trybie dla wielu graczy pozostał na tyle wyważony, aby pomimo tak dużego zróżnicowania jeśli chodzi o arsenał ras, ich odrębną specyfikę i unikalny rozwój technologiczny zachować równowagę. Reasumując mamy niewiele nowego, ale daje ono bardzo wiele, bo możliwość buildów, technik harasu we wcześniejszych fazach gry, oraz generalnych strategii jest bardzo odmienna od Starcrafta 2: Wings of Liberty. Czego przykładem może być, jeden z najlepszych na świecie zergowych graczy – Stephano z Francji, który pomimo olbrzymich sukcesów w WoL, jak na razie, pomimo brania udziału w kilku turniejach cały czas nie może osiągnąć znacznego miejsca w HotS. Jeśli jesteś fanem gry na Battle Net i wyjadaczem Starcrafta w grach z żywym przeciwnikiem gra na pewno zagwarantuje Ci długo oczekiwany zastrzyk adrenaliny. Jeśli jednak oczekiwałeś silnego powiewu świeżości, możesz być, drogi graczu rozczarowany.

Jeśli lubisz strategiczne gry RTS wypróbuj darmowe tytuły jak oparte na kultowej seriach Command & Conquer Online lub Settlers Online, w którym przeniesiesz się do średniowiecza.

Na kilka dni przed premierą HotS, sam starcraftowy battle.net otrzymał nowy layout i kilka dodatkowych opcji. Warto wspomnieć, o rozszerzeniach pomyślanych o klanach, które mają ułatwić komunikację pomiędzy poszczególnymi przedstawicielami społeczności Starcrafta. Kolejną, wymagającą odnotowania zmianą, jest modyfikacja rozgrywki przeciwko sztucznej inteligencji. Starcraft 2 ViperPoza kosmetycznymi zmianami nazewnictwa poszczególnych poziomów trudności pojawiło się ciekawe rozwiązanie dające możliwość wyboru strategii jaką ma grać komputer (niezależnie czy z nami w drużynie czy przeciwko). Typów jest naprawdę sporo np. specjalizacja ekonomiczna, rozwój bezpośrednio w jednostki powietrzne, synchronizowane push`e etc. Ponadto, jeśli nie decydujemy się na tzw. „gry dowolne”, a zdecydujemy się na rywalizację przeciwko komputerowi w normalnym trybie poziom trudności dostosowuje się, wraz z każdą grą, do poziomu naszych umiejętności. Ostatnią i bez wątpienia najważniejszą i wyjątkowo trafną zmianą jest wprowadzenie gier pozarankingowych z żywymi przeciwnikami, ale przy wykorzystaniu rankingowego systemu mmr wybierania graczy. Oznacza to, że teraz grając gry nieladderowe, system dobierania graczy jest identyczny jak w grach rankingowych. Dzięki temu nie będą już miały miejsce sytuacje kiedy np. gracz z platynowej ligi ma losowanych przeciwników z ligi najniższej lub mistrzowskiej i ciężko mu jest ćwiczyć z równorzędnym partnerem, bo albo łatwo wygrywa, albo przegrywa z kretesem. To rozwiązanie zasługuję na uznanie i pochwałę twórców gry, bo można teraz ćwiczyć spokojnie i efektywnie swoje umiejętności w trybie pozarankingowym.

Heart of the Swarm – zarys techniczno-estetyczny

Z punktu widzenia postępu technicznego grafika samej gry jest kosmetycznie poprawiona, a sekwencje renderowane i przerywniki filmowe podobnej jakości do tych z Wing of Liberty. Po kilku latach można by oczekiwać czegoś więcej, warto jednak pamiętać, że dzięki temu, gra zachowuje takie same wymagania sprzętowe, co jest z pewnością wymuszone częściowo przez środowisko graczy z battle.net`u i zdrowy rozsądek. Dla wszystkich tych, którzy lubią realizować osiągnięcia i zdobywać przyznawane za nie nagrody mam dobrą informację. W Heart of the Swarm pojawiło się sporo nowych portretów i zdobień przypisanych poszczególnym rasom, które są naprawdę ładnie wykonane. Ciekawym rozwinięciem i zupełną nowością jest również fakt możliwości zmiany skórek niektórych budynków i oddziałów w miarę jak zdobywamy kolejne poziomy doświadczenia. I tak nasze magazyny lub zerglingi mogą wyglądać inaczej od tych pierwotnie przypisanych w ustawieniach gry, jeśli zasłużymy na to naszą postawą na polu bitwy. Ostatnim elementem, jaki chciałbym przytoczyć tutaj jest wprowadzenie tańców dla niektórych jednostek, znanych miłośnikom produktów Blizzard`a chociażby z War of Warcraft. Dzięki temu pod koniec wygranego meczu można zatańczyć z radości Roach`ami lub w trakcie gry poirytować tym naszego oponenta.

Queen of Blades

Zostaw komentarz